Ludzie zazwyczaj zachwycają się Lake Louise i szlakami w Parku Narodowym Banff. Nas nieszczególnie tam ciągnęło po naszych przygodach w tej deszczowej, zatłoczonej i pechowej mieścinie. Jednak pod koniec pobytu w Górach Skalistych poczuliśmy, że może przed wyjazdem warto byłoby przeprosić się z Lake Louise. Po długich dyskusjach na ten temat, na ostatnią w tym roku wędrówkę w tym rejonie Kanady wybraliśmy się na Sentinel Pass.
Kiedy dotarliśmy nad jezioro Moraine Lake, gdzie znajduje się początek szlaku, okazało się, że na tej trasie konieczne jest chodzenie w conajmniej 4-osobowych grupach. Powód standardowy: niedźwiedzie w okolicy. Informuje o tym pracownik parku, który chętnie opowiada historie i przyrodnicze ciekawostki oraz pomaga turystom dobrać się w sensowne grupy. Chodzi o to, by członkowie grup mieli podobne tempo i plany (jak widać na poglądowej mapce, turyści idący nad Eiffel Lake i Sentinel Pass dzielą pierwszy fragment szlaku).
My stworzyliśmy grupę z dwoma Włochami, którzy do Kanady przylecieli półtora doby wcześniej i to była ich pierwsza wędrówka. Choć chłopaki w swoim życiu schodzili wiele ścieżek w Dolomitach i raczej byli przygotowani do wycieczki, to zapewniliśmy im mocny start w Górach Skalistych. Kilka tygodni chodzenia po górach jednak robi różnicę. Ale nie narzekali, byli fajnymi towarzyszami drogi i rozmówcami. Luca każdy wątek zaczynał małym wstępem, za każdym razem takim samym i wypowiadanym z jedynym w swoim rodzaju włoskim akcentem. Po tej przygodzie Paweł wszystkie nasze dyskusje zaczynał cytatem: „I just want to ask, bicoz I’m kurjus”. Z włoskim akcentem na „curious/kurjus”. Słyszycie to? 😉
Na dość długim odcinku szlaku, drzewa po obu stronach ścieżki zostały wycięte, żeby ludzie wcześniej mogli dostrzec niedźwiedzia, a niedźwiedzie człowieka:
Mniej więcej w połowie drogi do przełęczy:
Widok z przełęczy w stronę, z której przyszliśmy:
A to widok w drugą stronę. Na tych szpikulcach znajdują się drogi wspinaczkowe. Z zaciekawieniem obserwowaliśmy poczynania wspinaczy:
Czy już wspominaliśmy, że bardzo polubiliśmy fotografować wiewiórki góralki?
Do tego zdjęcia jeden z naszych przyjaciół Włochów przymierzał się i ustawiał z 2 minuty. Kadr, który wybrał bawi nas za każdym razem, kiedy widzimy to zdjęcie:
Ciao!