Mila zero w Victorii rozpoczyna transkanadyjską autostradę, ciągnącą się przez ponad 8 tysięcy kilometrów aż na wschodnie wybrzeże. My rozpoczynamy tutaj naszą przygodę w Kanadzie.
Victoria położona jest na Vancouver Island i jest stolicą prowincji British Columbia. Przyjechaliśmy tutaj następnego dnia po wylądowaniu w Vancouver. Prom płynie 95 minut, a na jego pokładzie największą atrakcją jest prezentacja dotycząca tutejszych ssaków morskich.
Delektujemy się upałem, wreszcie możemy się wygrzać i czasem westchnąć, że za ciepło. A w tym roku lato w Victorii wyjątkowo gorące. W piątek na pierwszych stronach gazet ani słowa o zamachach (tak pewnie było w Europie), tylko o tym, że borówki dojrzały 17 dni wcześniej niż zwykle.
Na razie jest nam miło, że wszyscy są tacy mili, ale zastanawiamy się, kiedy zacznie to irytować nasze polskie dusze 😉
Życze wam udanej przygody i byscie tam znalezli szczescie
Dzięki! Jesteśmy ciekawi, jak Wam się wiedzie po drugiej stronie Pacyfiku…
Powodzenia tam!
PS. Wrzucam sobie stonę w zakładki, więc liczę na dość częsty update
Dzięki! Będziemy się starać!
Super, fajnych przygód i dobrych ludzi po drodze
Dzięki, Lila! Pozdrawiamy
Życzę powodzenia! Dobrze że założyliście bloga, będziemy Was śledzić :-). Pozdrowienia z Norwegi…
Dziękujemy! Powodzenia na norweskich dróżkach!
Niezapomnianych przygód Aniu, pozytywnych ludzi po drodze, którzy zostawią po sobie same dobre wspomnienia no i nieziemskich widoków oraz nowych kulinarnych doświadczeń (z jarmużem w roli głównej też ;-)).
Dzięki! Na ludzi i widoki raczej nie będziemy narzekać 😉 ale za pozytywne kulinarne doświadczenia trzymaj kciuki, bo będzie trzeba się trochę nagimnastykować. Już mentalnie nastawiam się na pieczenie swojego chleba, jak tylko skończymy wojaże. Ten ze sklepu jest taki okropny! Pozdrowienia!