„Nie daj im pływać źle”, to najważniejsza lekcja, którą zapamiętałem od Roda Barrata, mojego przełożonego i nauczyciela z Kanady. Rod był bardzo czuły na punkcie byle jakiego pływania. Często podglądał jak prowadzę zajęcia i mówił: „Nie pozwalaj im powtarzać tych samych błędów. Zatrzymaj go! Nie dopuść żeby przepłynął źle nawet pojedynczą długość basenu. Bądź konsekwentny i nieustępliwy”. Nie mogłem się nie zgodzić. Rod pokazywał mi jedyny działający sposób na poprawę złych nawyków w pływaniu. Prawdziwą formę treningu technicznego.
Skuteczność takiego podejścia jest dobrze wytłumaczona przez naukę. Nasz układ nerwowy ma formę sieci złożonej ze znacznej liczby neuronów (komórek nerwowych). Każda czynność którą podejmujemy, sprawia że po wspomnianej sieci, jedną z dostępnych dróg, wędruje informacja (impuls elektryczny). Regularne powtarzanie tej samej czynności wzmacnia połączenia między określonymi neuronami, sprawiając że tą drogą impuls elektryczny przepływa szybciej. Tak rodzi się nawyk.
Trening techniki pływania to nic innego jak celowe kształtowanie nawyków ruchowych. Cele mogą różnić się charakterem. Może to być nabycie nowej umiejętności (np. nauczenie pracy nóg do kraula na nauce pływania) albo poprawa istniejących błedów technicznych (np. korekta sposobu przenoszenia ramienia nad wodą w kraulem). Niezależnie od charakteru proces ten powinien opierać się na identycznych zasadach. Najważniejsza w nim jest ilość powtórzeń i precyzja wykonania. Duża ilość powtórzeń gwarantuje, że układ nerwowy ma wystarczająco dużo czasu na utrwalenie potrzebnych połączeń między neuronami (a zwykle wymaga to sporo czasu). Precyzja wykonania jest jeszcze ważniejsza, bo gwarantuje że wzmacniane będą akurat te połączenia nerwowe, które rzeczywiście chcemy utrwalać.
I w tym miejscu warto wrócić do tematu wpływu byle jakiego pływania na kształtowanie techniki. Jeżeli chcemy wprowadzić jakąkolwiek zmianę w technice pływania, konsekwencja będzie naszym najważniejszym sprzymierzeńcem. Załóżmy że pracujemy nad pozycją głowy w kraulu (zadarta do góry głowa jest ogromnym problemem i w dodatku trudnym do naprawienia). Im więcej czasu spędzimy w wodzie z głową w prawidłowej pozycji, tym szybciej nastąpi zmiana nawyku. Im częściej natomiast pozwolimy na pływanie ze starymi błędami, tym trudniej będzie wprowadzić trwałe poprawki w technice. Warto pamiętać też, że powrót do starych nawyków jest bardzo łatwy. Szczególnie łatwy jeśli wejdziemy w fazę wymagających fizycznie treningów oraz objętości i nie dostarczymy wystarczająco silnego przypomnienia o elemencie technicznym, nad którym jeszcze niedawno tak intensywnie pracowaliśmy.
Mam wrażenie że zarówno my pływacy, jak i my trenerzy lubimy przeszacowywać zdolność do kształtowania nawyku. Wydaje nam się, że jeżeli pływak potrafi wykonać ćwiczenie poprawnie, to połączenia nerwowe na których nam zależy są już utrwalone. Niestety od umiejętności poprawnego wykonania, do utrwalonego nawyku jest jeszcze długa droga i trzeba o tym pamiętać, żeby nie zmarnować pracy włożonej w żmudny trening techniki.
Tekst chciałbym zwieńczyć historią, z wyjazdu Roda do Wielkiej Brytanii na obóz treningowy (pojechał tam razem ze swoją zawodniczką szukać nowych bodźców treningowych w dosyć mocnej grupie zawodników). Któregoś dnia brali udział w lokalnych zawodach dla dzieci i juniorów. To co zwróciło jego uwagę, to fakt, że praktycznie wszystkie dzieci w wieku 9-10 lat pływały pięknym delfinem. Taka technika u wszystkich dzieci, w dodatku motylkiem, musi opierać się na jakimś sekrecie. Rod podchodzi więc do jednego z trenerów i pyta: „jak Wy to robicie?”. Na co ten odpowiada: „nigdy nie pozwalamy im pływać więcej niż 5 ruchów delfinem po odbiciu od ściany. Delfinem nie pływają nawet dwudziestekpiątek. Dzięki temu są w stanie przepłynąć 100% delfina z dobrą techniką i w ogóle nie pływają motylkiem na przetrwanie. Po prostu nie dajemy im pływać źle”.
I to właśnie jest istota treningu technicznego. Nie magiczne ćwiczenia, albo specjalistyczny sprzęt. Po prostu konsekwentne i cierpliwe kształtowanie wzorca ruchowego. Utrwalanie nawyków.
Napisane przez: Paweł Rurak
Jeśli podobał Ci się wpis, zobacz też inne teksty poświęcone zbliżonym tematom:
Jak poprawić pływanie na nogach? Studium przypadku.
Zdechły wieloryb (dead whale)
Świetnie napisane. Zwłaszcza ta część dotycząca nauki pływania delfinem powinna stać się swoistym mottem dla wszystkich trenerów uczących pływania dzieci. Niestety w Polsce rzeczywistość jest zbyt często okrutna, co można zobaczyć na dowolnych zawodach dzieci, nawet tych 12-13 letnich.
Super artykuł. Bardzo istotny i ważny biorąc pod uwagę jaki wpływ teraz ma komercja na pływanie. Wystarczy przejść się na basen aby zobaczyć jak dzieci są nauczane przez niektórych instruktorów pracy nóg… lub zbyt szybko przechodzą do następnych umiejętności przy braku solidnych podstaw. Potem są oczywiście problemy, ponieważ dziecko już wykonując zły ruch po pewnym czasie nabywa zły nawyk…
Ukradłam sobie ten tekst. On jest bardzo uniwersalny. Często jak raz zrobimy coś dobrze to pojawia się w głowie „ok już umiem” a od jednego razu do robienia tego non stop dobrze to rzeczywiście daleka droga.
Na tym właśnie polega nauczanie pływania metodą Total Immersion. Co do nauczania dzieci to też obserwuję to na basenach ale to idzie dużo dalej. Słuchałem ostatnio wywiadu z naszą była gwiazda, która przyznała że przez pierwsze lata liczyły się tylko ilości basenów które przeplynela, technika zajęli się dopiero później. Wtedy jeszcze tak się dało dzisiaj poziom jest tak wysoki że bez odpowiedniej techniki, na najdłuższych(od 100m) dystansach (a szczególnie na dl basenie) niestety nie będziemy się liczyć w czołówce świata.