Trening mięśni oddechowych nieźle trafia do wyobraźni – w końcu w pływaniu dużą rolę odgrywa praca płuc, prawda? Pod wodą nie da się swobodnie oddychać, więc im więcej powietrza weźmiemy, tym lepiej będziemy pływać, tak? Okazuje się, że po części tak, a po części nie – najważniejsze jednak, że logika ta stała się niezłą pożywką dla sprzedawców sprzętów do treningu oddychania. W tym miejscu warto wspomnieć starą maksymę: „jeśli ktoś proponuje Ci rewolucyjną metodę w treningu, to sprawdź najpierw, czy nie chce Ci czegoś sprzedać”. Zdecydowanie warto się zastanowić, czy „rewolucyjny” sprzęt na pewno warty jest swojej ceny.
Jednym z podstawowych przystosowań organizmu do sportów wytrzymałościowych jest wzrost pojemności dyfuzyjnej płuc, czyli ilości tlenu w płucach, który może dalej przedostać się do krwi i mięśni. Pojemność dyfuzyjna jest natomiast wypadkową kilku innych składowych:
- Ilości powietrza wentylowanego podczas jednego wdechu
- Częstotliwości wdechów
- Ilości i ukrwienia pęcherzyków płucnych
Trening mięśni oddechowych może całkiem znacznie zwiększyć wartości dwóch pierwszych składowych, a co za tym idzie doprowadzić do wzrostu pojemności minutowej płuc – w długim okresie czasu nawet o 50%, co w konsekwencji ma spory wpływ na wzrost pojemności dyfuzyjnej.
Okazuje się jednak że sama pojemność dyfuzyjna nie jest czynnikiem limitującym zachodzenie procesów tlenowych w organizmie. Nawet przy średnich zdolnościach wentylacji, u średnio wytrenowanych osób, ilość tlenu dostarczanego do płuc jest dużo większa, niż może przedostać się do krwiobiegu. Przy intensywnych wysiłkach krew jest maksymalnie nasycona tlenem, a jego znaczna, „nieużywana” część jest po prostu wydychana na zewnątrz. Głównym winowajcą jest tu ilość hemoglobiny we krwi, która może przenieść określoną ilość tlenu do mięśni – więcej się po prostu nie da (swoją drogą właśnie dlatego tak popularne są wyjazdy treningowe w góry).
Normalny, mądrze poprowadzony trening pływacki jest w stanie wykształcić pojemność dyfuzyjną płuc na wystarczająco wysokim poziomie, żeby nie mieć z nią problemów nawet podczas najbardziej wymagających wyścigów. Dodatkowy trening mięśni oddechowych nie jest potrzebny – może tylko niepotrzebnie zmęczyć i odwrócić uwagę od tego co naprawdę istotne. Sprzęt trenujący siłę mięśni oddechowych być może ma swoje zastosowania zdrowotne – tego nie mam zamiaru kwestionować – dla pływaków jednak jest to tylko niepotrzebna strata czasu i pieniędzy.
Napisane przez: Paweł Rurak
Co do sprzętu się zgadzam – to samo można zrobić na treningu pływając pod wodą 3 metry dalej, niż zazwyczaj 😉
A to, że się umie pływać bez oddechu dłużej niż przeciętny pływak to tylko pomaga, no nie? Bo jeśli by nie pomagało, to po co pływać delfinem „na dwa” albo „na trzy”? Oczywiście dodatkowy trening nie jest potrzebny, ale w trakcie pływania chyba najlepiej wytrenować płuca 😉