Miejskie legendy (urban legends) to nieprawdziwe historie opowiedziane w wiarygodny sposób, w które wiele osób zaczyna wierzyć i przekazywać sobie dalej. Po jakimś czasie historia taka zaczyna żyć własnym życiem i ciężko dojść jej prawdziwego źródła. Wiele z nich dotyczy świata popkultury, ale można znaleźć też kilka historii, które obracają się wokół środowiska pływaków i pływania. Co więcej, bywa że pływackie mity czasem ciężko odróżnić od historii prawdziwych, ale bardzo nieprawdopodobnych. Co jest prawdą, a co tylko fikcją? Zapraszam do zabawy i próby samodzielnej weryfikacji mitów.
1. Związek chemiczny farbuje wodę w basenie podczas kontaktu z moczem
[spoiler title=”Prawda czy fałsz?”]Fałsz[/spoiler]Na niektórych nowszych basenach dodawany jest środek chemiczny, który wchodzi w reakcję z wydalanym moczem, barwiąc wodę na ciemny kolor, od razu wskazując na „sprawcę”.
Bardzo stara historia, jednak ciągle obecna w społecznej świadomości. Pierwsze wzmianki o tej plotce sięgają aż do roku 1958. W biografii Orsona Welles’a, hollywodzkiego aktora, reżysera i producenta, znajduje się informacja, że taka substancja istniała już w 1937 roku. Szczerze mówiąc nieważne od jak dawna mówiono o tym „cudownym barwniku”, istotne że historia zgromadziła całkiem pokaźną kolekcję odesłań w popkulturze na przełomie wielu lat. Najnowsze to sceny z filmów „Duże dzieci” („Grown Ups”, 2010) i „Take This Waltz” (2011).
Prawda jest jednak taka, że środek chemiczny tego typu nigdy nie istniał. W rzeczywistości możliwe byłoby stworzenie „farby” która reagowałaby z moczem i zmieniała kolor, ale nie dałoby się zapobiec jej reagowaniu z innymi organicznymi substancjami obecnymi w wodzie. Poza tym jak żartobliwie powiedział jeden z gospodarzy basenu w okolicach Bostonu: „gdyby taki środek istniał, każdy miejski basen w Bostonie mieniłby się na jasnofioletowo”.
Niektóre baseny postawiły skorzystać z ogromnego wpływu legendy na kulturę masową i sporządziły swoje znaki ostrzegające przed fikcyjnym środkiem chemicznym. Wątpię jednak, żeby zmieniło to drastycznie liczbę sikających.
2. Uderzenie pioruna w basen lub jezioro
[spoiler title=”Prawda czy fałsz?”]Prawda[/spoiler] Historia, która za każdym razem budzi wątpliwości wśród pływaków (i o zgrozo, trenerów) na otwartych basenach lub jeziorach i morzach jest prawdą. Mimo, że szanse na uderzenia pioruna w wodę są bardzo niskie, to z pewnością nikt nie chciałby osobiście znaleźć się w takiej sytuacji (choć niekoniecznie musi oznaczać to natychmiastową śmierć).Pływanie podczas burzy z piorunami jest niebezpieczne i może spowodować śmierć pływaka.
Problem dotyczy zarówno pływaków basenowych (nie tylko baseny otwarte) jak i open water. Współczesne przykładów jest wiele, ale to niektóre z nich [źródło]:
– w 2005 roku troje pływaków zostało porażonych piorunem podczas pływania w oceanie w okolicach Tampa (Floryda);
– w 2006 roku cztery osoby zostały uderzone (dwie odniosły poważne obrażenia) pływając w wodach w okolicy Chiba (Japonia);
– w 2006 zmarła osoba rażona piorunem w prywatnym basenie we Włoszech. 50-latek miał moczyć nogi w basenie w momencie uderzenia pioruna. Dodatkowo obrażenia odniósł jego przyjaciel, który stał nieopodal.
Co więcej niektórzy eksperci zalecają wyjście również z basenów zamkniętych oraz spod prysznica, gdyż ładunek elektryczny może poruszać się również rurami z wodą. Dla dociekliwych kilka przykładów ludzi porażonych piorunem podczas zmywania, mycia zębów i brania prysznica: http://www.snopes.com/science/lightningbath.asp.
3. Żyletki na basenowych zjeżdżalniach
[spoiler title=”Prawda czy fałsz?”]Fałsz[/spoiler] Pływacki mit opowiadany na całym świecie, ma również lokalne zabarwienie. U nas za wysypywanie żyletek (albo wbijanie gwoździ) posądza się bliżej nieokreślonych wandali, w Czechach natomiast winowajcami zwykle są Cyganie.Na jednym z stołecznych basenów z aquaparkiem, wandale przykleili żyletki do zjeżdżalni (zjeżdżalnia była na zewnątrz obiektu), co spowodowało obrażenia jednej z klientek. Żyletki usunięto, ale od tej pory nikt nie ma odwagi z niej korzystać.
Tym co stanowi o sile danej legendy jest to, jaki wpływ ma na decyzje innych ludzi. I tak na przykład, burmistrz Pleszewa (Wielkopolska) podjął decyzję o wybudowaniu mniejszej zjeżdżalni wewnątrz budynku tamtejszego aquaparku, bo te na zewnątrz są niebezpieczne – wandale wbijają gwoździe w zjeżdżalnię.
4. Michael Phelps zjada 12000 kalorii dziennie
[spoiler title=”Prawda czy fałsz?”]Fałsz[/spoiler] Źródłem mitu o obżarstwie Phelpsa prawdopodobnie jest ten artykuł w New York Post. Zgodnie z tekstem artykułu Michael miał zjadać 3 posiłki dziennie po 4000 kalorii każdy – rzekomo niezbędna dieta do wytrzymania znacznych obciążeń treningowych jakim był poddawany. Artykuł idzie nawet o krok dalej i podaje nawet przykładowe posiłki. I tak na przykład śniadanie miało wyglądać następująco:Michael Phelps przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie zjadał 12000 kalorii dziennie. Dieta ta pomogła mu w zdobyciu 8 złotych medali.
– 3 kanapki ze smażonymi jajkami, serem, sałatą, pomidorami, smażoną cebulką i majonezem,
– 2 filiżanki kawy
– omlet z pięciu jaj
– miska kaszy
– 3 tosty francuskie posypane cukrem pudrem
– 3 naleśniki z czekoladą
Cztery lata po ukazaniu się tego artykułu Phelps wreszcie zdementował ta pogłoskę (co oczywiście nie przeszkadza jej dalej żyć). Mówił: „Nigdy tyle nie jadłem. To tylko mit. (… ) Wydaje się to niemożliwe.”
5. Australijscy pływacy trenują z krokodylami
[spoiler title=”Prawda czy fałsz?”]Prawda[/spoiler] Choć wydaje się to niewiarygodne, w jednym z australijskich klubów w Darwin trener pływaków wpadł na taki niecodzienny pomysł, żeby nieco urozmaicić trening swoich podopiecznych. Ku zgrozie opinii publicznej nie poprzestał na jednym treningu, tylko postanowił trenować w ten sposób bardziej regularnie. Bardzo szybko został jednak wyproszony z miejskiego basenu.Australijscy trenerzy wrzucają swoim pływakom krokodyle do basenu, co „motywuje” ich do szybszego pływania.
Wbrew obiegowej opinii podczas treningu pływacy nie mieli ścigać się z wygłodzonym krokodylem. Zamiast tego krokodyl z paszczą związaną taśmą klejącą (!) pływał swobodnie po basenie wzbudzając poczucie zagrożenia wśród pływaków, co rzekomo miało wpływać na wzrost prędkości pływania. Dopiero później kiedy fama o niecodziennych treningach rozeszła się w świat, pojawiły się pomysły wyścigów z krokodylami. Żeby nie być gołosłownym wklejam filmik z jednego z takich treningów, niestety jakość bardzo mizerna.
Napisane przez: Paweł Rurak
Zobacz też:
Przepłynąć Kanał la Manche
Zapomniane rekordy: skok do wody na odległość
Ad.4.
Zjadł ale ledwo
http://www.youtube.com/watch?v=r0hTeTC5al4
Też mi sie od razu wydawało to głupotą. Z drugiej strony jak rzuciłem fajki to jadłem 5 posiłków dziennie ale raczej nie przekraczających 1000kcal. Ale w sumie chuchro ze mnie :).
W Niemieckich basenach jeszcze w czasie studiów chyba 1991 kolega powiedział, że ktoś nasikał i zaraz zrobiło się wokół tej osoby i musiała zapłacić mandat. Może do Polski jeszcze nie dotarło, pewnie nadal jeżdzą furmankami
świetny wpis!