Park East Sooke pierwszy raz odwiedziliśmy na początku lipca 2015. Wtedy spojrzeliśmy na mapę i oczywiste było, że chcemy wejść na najwyższy szczyt. Mount Maguire, 268 metrów, wysokością nie powala, ale z przyjemnością przeszliśmy się przez bujny las deszczowy. Spragnieni gór (już niedługo mieliśmy wyruszyć w Góry Skaliste) nawet nie rozważaliśmy wędrówki szlakiem wzdłuż wybrzeża (Coast Trail). Teraz wiemy, że to ten szlak jest perełką East Sooke. Kręta trasa wzdłuż skalistego wybrzeża, klify, urocze zatoki, pachnący las i te emocje, czy uda się dziś zobaczyć lwy morskie…
Z samego rana wyruszyliśmy z Aylard Farm, zaczęliśmy od odwiedzenia punktu widokowego Creyke Point.
Rano było jeszcze chłodno, termometr w naszym VW ostrzegł nawet w trakcie jazdy, że temperatura na zewnątrz jest bliska zera. Wędrówkę zaczynaliśmy w czapkach i rękawiczkach, ale z każdą godziną zdejmowaliśmy kolejne warstwy. Na koniec zostaliśmy w T-shirtach (i długich spodniach), ale dzieciaki na plaży biegały już w samych gaciach!
W kierunku petroglifów…
No właśnie, wiecie co to petroglify? Na geografii (chyba) uczono nas, że to wyryte w skałach rysunki. Bez wątpienia kojarzą się z prehistorią, może z erą neolityczną. Takie rysunki fok, ryb i innych wodnych stworzeń można obejrzeć w parku East Sooke. Chcieliśmy dowiedzieć się, ile mają lat, jednak podawany przedział czasowy jest dość szeroki: powstały mianowicie między 200 a 3000 lat temu.
Paweł prezentuje jeden z najlepiej zachowanych petroglifów. Niestety, nie są one wieczne. Wiatr i częste obmywanie słoną morską wodą nie najlepiej im służą i geolodzy obawiają się, że niebawem będą trudne do wypatrzenia.
Wszyscy pewnie wiecie, że lubimy jeść. A w pięknych okolicznościach przyrody jeść kochamy! Wszystko wtedy smakuje jeszcze lepiej. Tak też było dzisiaj.
Dobroci z Polski zostały spałaszowane w godnych warunkach:
W okolicy punktu widokowego Beechey Head:
Plaże w tym parku są raczej kamieniste, ale nadawałyby się na szybkiego nura dla ochłody w lato.
Bardzo chcieliśmy zobaczyć dziś lwy morskie, które podobno chętnie odwiedzają tę okolicę. Niestety – nie dziś. Dziś mogliśmy pooglądać ptaki: (kto rozpozna jakie?)…
…oraz koalę:
Skoro już jesteśmy w temacie obserwacji przyrody, zachwycimy się jeszcze młodymi listkami:
I żonkilami, które co prawda kwitną w okolicy już od połowy lutego, ale wciąż cieszą:
Taki widok zaskoczył nas, gdy już wracaliśmy do auta. Pełny, zapchany parking. Rano, jak przyjechaliśmy było zaledwie kilka samochodów!
Cieszymy się ze słońca, uwielbiamy dni takie jak ten! Prognoza pogody tylko zachęca do knucia planów na kolejne wypady:
W międzyczasie udajemy się do kuchni. Czas zacząć szykować zawartość tegorocznego świątecznego koszyczka. Życzymy wszystkim pięknych, słonecznych, pełnych małych radości Świąt!
Wesolych i wam!
Fajna trasa! Zapisuję ją, w razie wu.
A kije przywieźliście z Polski?
Trasa jest super. Mam ochotę na jeszcze jeden raz – najlepiej na dwa auta, tak by móc zostawić drugie na drugim końcu trasy i przejść cały szlak aż do Pike Road.
Kije akurat z Polski, załapały się w limicie bagażu. Ale tylko jedna para (czyli albo masz aparat albo kije 😛 )