W parku Juan de Fuca, obejmującym część południowo-zachodniego wybrzeża Vancouver Island, pierwszy raz byliśmy pod koniec czerwca. Wtedy odwiedziliśmy dwie zupełnie różne od siebie plaże: French i China Beach. Kiedy wróciliśmy z wakacyjnej objazdówki, wiedzieliśmy, że w tamte okolice musimy wybrać się w pierwszy wolny, słoneczny dzień. Tym razem naszym celem była plaża Mystic Beach.
Dojazd z Victorii zajmuje około 1,5 godziny. Niby to tylko 70-80 kilometrów, ale szczególnie drugą połowę trasy jedzie się wolno. Wtedy droga robi się węższa i wiedzie wzdłuż wybrzeża. Raz na jakiś czas oczy cieszą piękne widoki na ocean.
Parking dzielimy z odwiedzającymi China Beach i tymi, którzy po dojściu do Mystic Beach, będą kontynuowali wędrówkę. Znajduje się tam początek 47-kilometrowego szlaku wzdłuż wybrzeża Juan de Fuca Marine Trail. Dojście do plaży stanowi przedsmak tego szlaku, i przyznajemy, że rozbudza apetyt na więcej. To przepiękny, 2-kilometrowy spacer przez wiekowy las. Ogromne drzewa spoglądają z góry, a leżące pnie wyglądają, jakby porozrzucał je jakiś muskularny gigant. Atrakcję dla biologów, lub po prostu bacznych obserwatorów przyrody, mogą stanowić też paprocie, mchy i porosty. Tych z lękiem wysokości mógłby trochę przerazić zawieszony nad strumieniem most. Jest jeszcze jedna wspaniała rzecz w tym lesie: zapach. Ten las naprawdę pachnie obłędnie. Plaża jest dość długa, piaszczysta, a dodatkową atrakcją jest mały wodospad. Można na niej rozbijać namioty i rozpalać ogniska. My mieliśmy czas na relaks, trening i pyszny lunch. Tym razem zapraszamy na relację wideo:
W parku Juan de Fuca mieszkają czarne niedźwiedzie i pumy. Gdy już wracaliśmy z plaży, rodzinka pakująca się do samochodu obok ostrzegła nas, żebyśmy nie szli na plażę China Beach, bo spaceruje po niej czarny misiek, już trochę podirytowany kręcącymi się wkoło ludźmi. Park ten jest też świetnym miejscem na obserwację dużych ssaków morskich, między innymi pływacza szarego (gray whale/Eschrichtius robustus) i orki oceanicznej (killer whale/Orcinus orca). Największe szanse na liczne obserwacje pływacza szarego przypadają na marzec i kwiecień, podczas ich migracji z wybrzeży Meksyku do Alaski. Często można zobaczyć też foki i lwy morskie. Na razie w obserwacjach tych wspaniałych wodnych stworzeń ogranicza nas brak lornetki. Mimo to parę razy widzieliśmy i słyszeliśmy foki, jesteśmy nimi zafascynowani i chcemy więcej. Spotkania ze zwierzętami znajomi kajakarze traktują za coś tak oczywistego jak kaczki na Jeziorze Wigry. Ostatnio jednak o jednym spotkaniu z orkami było głośno nawet w radio. Mimo, że ludzie nie zamierzali podpływać do nich bliżej niż zalecane 150 metrów, orki chyba nie znały tych zaleceń 😉
Jak się domyślacie, aż tak bliskich spotkań z dzikimi zwierzętami wolelibyśmy uniknąć. 😉